czwartek

Zadymka

Zadymka na scenie i w życiu naszych Chłopaków. Dzieciaki od miesięcy nie zostawały bez nas, a tu tymczasem czeka ich całe popołudnie u Dziadków. Niemal z nocnym odpoczynkiem, co jest dla naszych małych Mężczyzn największym wyzwaniem. Buntują się lekko;) Po niedługiej chwili perswazji miękną. Wiadomo przecież, że noc u Dziadków może być pełna przygód i fajnej zabawy...
My bierzemy wolne od codzienności i zmykamy na koncert, dokładniej, dwa koncerty.
Mróz. Zimno nam potwornie kiedy szybciutko przemykamy z parkingu do budynku teatru. Dzisiaj koncertujemy właśnie tutaj. Jest kameralnie, przytłumione światła. Jest klimat, atmosfera w powietrzu... Wieczorny koncert zwala mnie z nóg. Jestem chora. Moje górne drogi oddechowe eksplodują chyba z bólu. Ale muzyk grający na kontrabasie ma grypę i wysoką gorączkę, więc moja sytuacja nie jest jeszcze tragiczna.
Grupa daje czadu. Jazz jest niesamowity. Słucham i tworzę obrazy. Muzyka mnie porywa i myślę. Że to wszystko jest tak porywające tak jak życiowy dialog Kobiety i Mężczyzny. Jest w tym tyle dowolności i swobody tematu. Tyle ekspresji, może nawet bólu.
Następnego dnia moje Czteroletnie Dziecko jedzie z Tatą do Sfery. Pierwszy raz słyszy saksofon, perkusję w takim wydaniu. Podoba mu się na tyle mocno, że następnego dnia buduje z klocków "dom dżezu"i gra na niby na saksofonie... Jest w tym tyle uroku:) Na następną imprezę pójdziemy już razem. Koniecznie w komplecie:)

Brak komentarzy: