Jestem wykończona. Klasyka przypadku ze mnie, podręcznikowo przeżywamy pierwsze ciążowe zmagania z hormonami ... śpię jak małe dziecko, wybrzydzam przy jedzeniu jak anorektyczka...
tylko spanie mi w głowie... Wspominam te błogie chwile,kiedy w pierwszej ciąży mogłam po prostu położyć się i NIC robić w takich trudnych momentach.
Teraz nie ma mocni - Chłopaki stale trzymają mnie w pogotowiu, Starszy systematycznie pyta, kiedy Dzidziuś już urośnie:) Urocze.
Rośnie spokojnie, tyle, że Mama tego spokoju ma nieco mniej. Ale zdaje się, że w życiu jest zawsze coś za coś, więc trzymam się wersji o czasowym przebiegu tego stanu rzeczy i czekam na krągłości:) Będzie dobrze!
środa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz