wtorek

... ... ...

Deszcz zawsze nastrajał mnie do zadumy. Czasami trwającej dłużej niż pochmurne dni, ale co tam. W duszy czasem dobrze poszperać i odnaleźć te tajemnicze, ciche zakątki, które dopiero w mrocznym niebie doznają czasu dla siebie... Hormony, nieprzespane noce, zarwane zmęczeniem poranki, nadzieja... Że bagaż tych wszystkich obaw, zbyt licznych w ostatnim czasie, nie okaże się prawdziwy. Nie wiem. Doprawdy nie wiem.
Tak lubię ten półmrok. Tylko w takie dni pasuje do aury naszego domu. Pozwala się zaszyć pod "kołderką" wspomnień, myśli o czasach przeszłych, oczekiwaniu tego, co jeszcze nas czeka. A co nas czeka? Nooo, na przykład święto "Małżonków B" w dzień dziecka:) Będzie miło. Nie może być inaczej...

Brak komentarzy: