Każdy z mężczyzn na swoim ulubionym pojeździe - tzn, Starszy na rowerku, a Młodszy we wózeczku. Swoją drogą, piechur z niego był już wyśmienity, a tu takie zmiany;)
Zachodzi słońce... nad działkami, nad naszym dniem, nad moim zmęczonym ciałem... To pewnie jakaś nowa kumulacja doświadczeń, dlatego staram się raczej zamilknąć. No ale... upalne lato bywa jednak męczące dla wzrastającej "ciężarówy":)
Patrzę w niebo i zatrzymuję czas - patrząc na Męża czuwającego nad praktykantem jazdy rowerowej, zerkając na śpiącego Maluszka. Tych chwil wyciszenia jakby ciągle za mało...
wtorek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz